piątek, 7 czerwca 2013

NY!

Kiedy Łukasz zniknął mi z oczu zobaczyłam mamę Wojtka. Czekała na mnie w umówionym miejscu.
- Ola! Witaj - przytuliła mnie. - Jak podróż? Wszystko w porządku?
- Tak, wszystko okej.
- Jedziemy do hotelu. Musisz odpocząć po podróży.
- Wolałabym najpierw pojechać do Wojtka. Nie jestem zmęczona.
- Wiem, że się za nim stęskniłaś, on też już nie może się doczekać, ale późno już, pojedziemy do niego jutro.
- Proszę, jedźmy dziś.
- Jak chcesz.
Wyszłyśmy z lotniska i pojechałyśmy taksówką pod klinikę, w której przebywał Wojtek.
Było późne popołudnie. Wielki ruch, mnóstwo ludzi, samochodów, wieżowców, biurowców... Niesamowite wrażenie. Mimo to było mi smutno. Nie wiedziałam, jak Wojtek zareaguje na mój przyjazd. Wprawdzie wiedział, że przyjadę, ale nie wiedziałam w jakim jest humorze i jak się czuje. Te rozmyślania całkiem odwróciły moją uwagę od tego, że właśnie spełnia się moje marzenie. Uśmiechnęłam się i pomyślałam: "Ej, ogarnij, jesteś w sercu Nowego Jorku!"

Wchodząc do pokoju Wojtka wzięłam głęboki oddech. Otworzyłam drzwi. Wojtek siedział na łóżku z laptopem na kolanach. Podniósł głowę i zobaczyłam jego uśmiech. Ten sam szczery i prawdziwy co kiedyś.
- Ola! - odłożył laptopa, podbiegł do mnie i wziął mnie na ręce. - Tak długo na ciebie czekałem!
- Tęskniłam za tobą. Tak bardzo za tobą tęskniłam, Wojtek - rozpłakałam się i przytuliłam do niego bardzo mocno.
- Zostawię was samych - powiedziała Wojtka mama i wyszła zamykając drzwi.
- Dziękuję, dziękuję, że przyjechałaś. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
- Kocham cię, Wojtek - pocałowałam go.
- Ja ciebie też.
Nie minęło pół godziny, a przyszła mama Wojtka i zaproponowała mi, abyśmy już jechały do hotelu. Zgodziłam się, bo rzeczywiście już byłam zmęczona.
- Przyjedziemy jutro z samego rana - obiecałam.
- Wyśpij się i przyjedź. Pa.
Całą drogę do hotelu miałam takie poczucie ogromnej miłości. To co czułam było naprawdę niesamowite i nie można tego opisać żadnymi słowami. Wydawało mi się, że ja i Wojtek jesteśmy dla siebie stworzeni. Czułam, że nic i nikt nie jest w stanie nas rozdzielić. "Zawsze będę o nas walczyć, wbrew przeciwnościom losu" - szepnęłam cicho do siebie, wchodząc do pokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz