piątek, 21 czerwca 2013

Początek wielkiej rewolucji

Nie było innej możliwości - wakacje w końcu musiały się skończyć, a rok szkolny rozpocząć. Z każdym dniem przybliżał się powrót Wojtka. Mało za nim tęskniłam... Mało o nim myślałam... Mieliśmy ze sobą kontakt codziennie, ale relacje między nami nie były takie jak kiedyś.

Na rozpoczęcie roku poszłam z Julką. Po południu spotkałam się z Łukaszem. Nie miał tego dnia treningu, więc poszliśmy pochodzić po Starówce. Dzień był typowo letni, chociaż świadomość, że za kilka dni lato zastąpi jesień, nie napawała optymizmem. Chodziliśmy po Starówce prawie trzy godziny, zatrzymując się po kilka razy w różnych miejscach na dłuższy lub krótszy czas.
- Tęsknisz za twoim chłopakiem? - Łukasz zapytał nagle, kiedy przechodziliśmy przez bramę Barbakanu.
Nie odpowiedziałam od razu. Zatrzymałam się i usiadłam na pobliskim murze.
- Tęsknię - odpowiedziałam w końcu. - Jesteśmy razem, więc za nim tęsknię. Znamy się od tylu lat, nigdy wcześniej nie rozstaliśmy się na tak długo. Przede wszystkim Wojtek jest moim przyjacielem, najlepszym jakiego tylko można sobie wymarzyć. Zawsze mam w nim wsparcie, zawsze mogę z nim porozmawiać, zawsze ma dla mnie czas. Myślę nawet, że jesteśmy bardziej przyjaciółmi niż parą zakochanych.
- To znaczy? - zapytał dociekliwie Łukasz.
- Wiesz, przed nim nie muszę niczego udawać; zawsze mogę być sobą. Jak przed najlepszym przyjacielem.
- Ale czy to, że uważasz, że jesteście bardziej przyjaciółmi niż parą zakochanych znaczy, że go nie kochasz?
- Nie, absolutnie. Kocham go. Ale na wiele sposobów. Jak przyjaciela, jak brata, jak chłopaka. Zależnie od tego w jakiej jestem sytuacji, ale kocham go przez cały czas.
- A w tej chwili kochasz go jako kogo? - zapytał.
- Łukasz, nie wiem. Trudno jest określić uczucia. Nie widzieliśmy się od bardzo dawna. Odkąd wyjechał wiele się zmieniło, ja się zmieniłam i myślę, że on także się zmienił. Nie jest tak, jak było kiedyś i obawiam się, że już nigdy tak nie będzie - powiedziałam ze smutkiem.
- Co masz na myśli? - spytał siadając obok mnie.
- To, że się zmieniliśmy może zniszczyć nasz związek, który kiedyś uważałam za wieczny.
- Nic nie jest wieczne - rzekł Łukasz.
- A szczególnie uczucia - zamyśliłam się. - Teraz ty coś lepiej opowiedz, bo zrobiło się jakoś smutno. Nic nie mówisz o swojej dziewczynie - dopiero teraz coś zrozumiałam i szybko mu to przypomniałam. - Kiedy ty masz czas się z nią spotykać, ciągle wychodzisz ze mną!
- Nie spotykam się z nią - odpowiedział krótko, a w tonie głosu wyraził niechęć do dalszej rozmowy na ten temat.
- Dlaczego? Nie jesteście już razem? - zapytałam, mimo że zrozumiałam przekaz.
- Jesteśmy... Nie jesteśmy... Jaka różnica? - powiedział jakby sam do siebie.
- Być z kimś czy nie być? Jaka różnica? - powtórzyłam z niedowierzaniem w to co mówi.
- Dobra nie rozmawiajmy o tym - wstał z muru i poszedł kilka kroków do przodu.
- Nie uważasz, że to trochę nie fair? Kiedy ty pytasz mnie o Wojtka, ja zawsze staram się zrozumiale ci odpowiedzieć. A gdy ja pytam o twoją dziewczynę nie chcesz ze mną rozmawiać. Nawet nie wiem jak ona ma na imię! - powiedziałam pretensjonalnym tonem.
- Co chcesz wiedzieć? Ma na imię Paulina. Ma 15 lat. Podobnie jak my, zaczęła dzisiaj trzecią klasę. Mieszka na Wilanowie i lubi grać w siatkówkę. Coś jeszcze? - był ewidentnie wkurzony.
- Ładna jest? - zapytałam próbując się nie śmiać. Zabawne było dla mnie to jak się oburzył.
- Na pewno nie ładniejsza od ciebie - odpowiedział patrząc daleko przed siebie, jakby nie chciał widzieć mojej reakcji.
- Ej, ej! Nie rozmawiamy o mnie tylko o twojej dziewczynie - przypomniałam mu. - Dlaczego się nie spotykacie?
- Nie chcemy dłużej ze sobą być.
- Nie chcecie? Czy ty nie chcesz? - zapytałam skłaniając go do refleksji.
- Ja nie chcę. Ale Paulina też się nie odzywa. Co kilka dni piszę do niej od niechcenia albo ona do mnie. Nic nas już nie łączy.
- To musisz spróbować o to zawalczyć! Spotkaj się z nią.
- Ale ja nie chcę o nią walczyć! - krzyknął i znów usiadł na murze.
- Dlaczego? Już jej nie kochasz? - zapytałam zdziwiona.
- Ciebie kocham - odpowiedział patrząc na mnie.

Po tym, co usłyszałam ani ja, ani Łukasz, nie potrafiliśmy oderwać od siebie oczu, a także nic powiedzieć. Patrzyłam w jego oczy, które wyglądały jakby płynęła w nich rzeka mlecznej czekolady i wiedziałam, że coś mnie kusi do tego, aby powiedzieć coś co mogłoby w jednej chwili wszystko zmienić. Moje słowa spowodowałyby zburzenie całego dosyć poukładanego życia, jakie dotychczas wiodłam. Nie chciałam rewolucji. Najłatwiej było przed tym uciec. I tę drogę wybrałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz