sobota, 15 czerwca 2013

Oczekiwania ciąg dalszy

Szybko znalazłam sukienkę, którą kupiłam będąc na zakupach z Julką. Ubrałam ją i pobiegłam na dół poszukać butów na korkowej koturnie. Za nic nie mogłam ich znaleźć, bo chodziłam w nich ostatnio w czerwcu. Po kilku minutach namierzyłam je wzrokiem i po nie sięgnęłam. Wróciłam na górę i zaczęłam szukać żółtej torebki, która także była dawno używana. Kiedy już wszystko miałam, ubrałam się i trochę umalowałam. Zeszłam na dół poszukać czegoś do jedzenia. Otworzyły się drzwi w przedpokoju i rozległ się głos mamy.
- Jestem!
- Ja też! - odpowiedziałam nie wiem po co.
Mama weszła do kuchni z dwiema torbami zakupów.
- Weź to ode mnie, szybko! - zawołała podając mi jedną z nich.
- Po co tyle zakupów? - zapytałam. - Zaprosiłaś kogoś?
- Babcia zadzwoniła, że dzisiaj odwiedzi nas razem z dziadkiem, więc przygotuję kolację.
- Co? Kiedy przyjadą?
- Mówiła, że będą o 18-tej - mama popatrzyła na mnie. - Co jest?
- Umówiłam się dzisiaj. Za chwilę miałam wychodzić z domu.
- To wrócisz do 18-tej.
- Nie. Nie wrócę.
- Jak to nie? Dziadkowie nie odwiedzają nas często. Na pewno będą chcieli się z tobą spotkać.
- Ale mamo!
- O 18-tej masz być w domu.

Poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Prawda była taka, że nie opłacało się wychodzić. Na powrót do domu między 17 a 18 trzeba było przeznaczyć przynajmniej godzinę. W takim układzie moje spotkanie z Łukaszem miałoby trwać kilkadziesiąt minut. Musiałam odwołać nasze spotkanie, żeby przynajmniej mógł jeszcze zorganizować sobie popołudnie.
Nie mogę dzisiaj się z Tobą spotkać. Przepraszam
Dlaczego???
Muszę zostać w domu  :(
Szkoda  :( Spotkamy się jutro? ;)
A będziesz miał jeszcze czas dla mnie? Już dzisiaj zdezorganizowałam Ci dzień i nic z tego nie wyszło
Nic się nie stało :) no tylko tyle, że szkoda, że się dziś nie spotkamy, a bardzo mi na tym zależało. Jutro o 16 w umówionym miejscu?

Ok :)
Tylko się nie rozmyśl! :D Pa :)
Pa pa :)

Odłożyłam telefon i wtuliłam się w poduszkę. Głupio wyszło. Czekałam aż się odezwie, a teraz kiedy mieliśmy się spotkać ja zrezygnowałam. Nie tak miało wyjść. Byłam zła sama na siebie. Tyle, że to nie była moja wina.
- Ola! To wychodzisz czy nie? - usłyszałam głos mamy dobiegający z kuchni.
- Nie - zawołałam.
- To chodź, pomożesz mi przygotować kolację.
Super. Będę robić kolację, zamiast być teraz w drodze na Krakowskie Przedmieście. Nie byłam zła na mamę. To nie była jej wina. Na dziadków też nie mogłam się złościć. Rzeczywiście rzadko nas odwiedzali, a poza tym skąd mogli wiedzieć, że trafią akurat na taki ważny dzień w życiu ich wnuczki. No dobra, już przesadzałam. Jeśli Łukasz naprawdę chce się ze mną spotkać to będzie czekał do skutku, nieważne czy dzień, dwa, tydzień czy miesiąc. A jeśli nie chce to lepiej nie marnować czasu tylko spędzać go z rodziną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz